Artur Oppman był polskim poetą okresu Młodej Polski oraz podpułkownikiem oświatowym w Wojsku Polskim. Brał udział w wojnie polsko-bolszewickiej oraz był naczelnym redaktorem pisma „Żołnierz Polski”. Jego patriotyczne utwory można znaleźć w tomikach „Śpiewy historyczne”, „Pieśń o Rynku i zaułkach”, „Służba poety”. Wydał również zbiór legend warszawskich, wśród których można znaleźć najpopularniejsze podania i legendy związane z tym miastem.
Streszczenie wybranych utworów „Legend warszawskich”
Legenda o syrenie
Dawno temu, w miejscu dzisiejszych kamienic Starego Miasta był las i źródełko z potokiem. W wodach rzeki mieszkała syrenka, która była piękna oraz wspaniale śpiewała. Kiedy rybacy Szymon i Mateusz ją zauważyli, zauroczyła ich swym śpiewem i wyglądem. Udali się więc do pustelnika Barnaby z pytaniem, co należy zrobić z syrenką. Ten poradził młodzieńcom, żeby złapali syrenkę w sieci i podarowali księciu na Czersku, by śpiewała mu na zamku. Szymon z Mateuszem zdołali pochwycić syrenkę w sieci i zamknęli w oborze na noc. Pastuch Staszek miał jej pilnować w tym czasie. Jednak syrena oczarowała go śpiewem i przekonała, żeby ją rozwiązał. Kiedy Staszek to zrobił, syrenka skacząc na ogonie, dotarła do Wisły i wskoczyła do rzeki. Razem z nią wskoczył Staszek. W miejscu gdzie była rybacka wioska, powstała Warszawa, która na pamiątkę tej legendy ma w swoim herbie syrenę.
Legenda o bazyliszku
W podziemiach Warszawy mieszkał bazyliszek, był to potwór, który miał kształt koguta, krwawe ślepia, smocze skrzydła i ogon jaszczura. Bazyliszek posiadał też moc – każdy kto spojrzał mu w oczy, zamieniał się w kamień. Bazyliszek siał strach wśród mieszkańców Warszawy i polował na swoje ofiary nocą. Po kolejnym morderstwie, król postanowił coś zrobić z bazyliszkiem. Kazał wezwać do siebie najgorszego więźnia i postawił mu warunek: albo zabije potwora, albo sam zginie z ręki kata. Skazaniec wpadł na pomysł, jak można pokonać bazyliszka. Obwiesił się lustrami i ruszył do podziemi z zamiarem spotkania bazyliszka. Kiedy w końcu napotkał potwora, ten ujrzawszy swoje odbicie w lustrze, sam zamienił się w kamień. Skamieniałe ofiary ożyły a warszawiacy mogli odetchnąć z ulgą. Król zwrócił skazańcowi wolność i odtąd Warszawy nie nękał już bazyliszek.
Legenda o złotej kaczce
Lutek mieszkał w Warszawie i był biednym szewcem. Po mieście krążyła wieść, że w lochach zamku Ordynackiego ukazuje się zaklęta królewna w noc świętojańską. Tej nocy rozdaje złoto, tak więc szewczyk postanowił to sprawdzić. Udał się do zamkowych podziemi i w jeziorku spotkał złotą kaczkę. Ta podarowała mu sto dukatów i powiedziała, że musi to wydać w ciągu dnia, wtedy będzie cieszył się bogactwem całe życie. Szewczyk sprawił sobie piękne ubranie, najadł się i poszedł do teatru. Jednak w ten sposób wydał niewielką część tej sumy, 10 dukatów i nie wiedział jak ma wydać resztę pieniędzy. Na ulicy spotkał kalekiego żołnierza, który miał wiele orderów i prosił o datek. Lutek podarował mu resztę pieniędzy. W tym momencie pokazała mu się kaczka i powiedziała, że niestety nie dotrzymał umowy i nie będzie cieszył się bogactwem. Szewczyk się tym zbytnio nie przejął, żył sobie dalej w pomyślności, został majstrem, ożenił się i żył szczęśliwie przez wiele lat.
Dzwonnik Kacper Dławiduda
Kacper Dławiduda był dzwonnikiem, tak jak jego ojciec i dziadek. Dzwonnikiem był z powołania i potrafił zagrać na dzwonach warszawskiej Fary, jak nikt inny. Niestety jego jedyny syn zmarł i nikt już nie mógł przejąć po nim zajęcia dzwonnika. Ze smutkiem myślał więc, że nie będzie już więcej dzwonników Dławidudów. Kiedy więc umiera stary dzwonnik Kacper Dławiduda, słyszy niebieskie dzwony i chóry anielskie i z radością stwierdza, że jego jedyny syn został dzwonnikiem w Niebie.
Służysz społeczności blogowej, pięknie przy tym składasz frazy. przyjmij najszczersze wdzięczności moich wyrazy 🙂